Ubiegły weekend w obiektywie, czyli wizyta mojego przyjaciela Przemka, który spędził kolejne dwa dni w podrózy w celu uprawiania wspólnej pasji , jaką rzecz jasna jest fotografowanie. Tym razem ... a jakże by inaczej i gdzież by inaczej ? - rezerwat Stawy Milickie.
Przemo w akcji:
"Kierownik wycieczki" też próbuje cos przyfocić :)
W niedzielę puścilismy się "z buta" nieco dalej , do królestwa bielików, a okazana szczypta cierpliwości z ostała wynagrodzona wykonaniem szybkiego lotu koszącego w kierunku przez tego dojrzałego jegomościa:
Mimo , ze bylismy skuleni pod drzewem w lesie olchowym blisko skraju, to ten niesamowicie spostrzegawczy drapieżnik i tak zauwazył naszą obecność, mimo szybkiego lotu. Efektownie skręcił, kilkadziesiąt metrów od naszych pozycji, odbijając do góry znad trzcin, w których rozlegały się przeraźliwe okrzyki innych małych ptaków:
W drodze powrotnej spoczęliśmy na popularnej czatowni i mimo natłoku niedzielnych, hałaśliwych turystów udało się "upolowac" błotniaka: